czwartek, 1 sierpnia 2013

1300 KM WŁOSKIEGO WYBRZEŻA WŁASNYM SZLAKIEM...

1300 KM WŁOSKIEGO WYBRZEŻA WŁASNYM SZLAKIEM ...





Wzdłuż włoskiego wybrzeża czyli jak zmienia się architektura, roślinność, pogoda i ludzie we Włoszech na długości 1300 km.

W tym poście postaram się zwrócić szczególną uwagę na zmienność tego kraju. Opowiem Wam jak różne od siebie bywają włoskie regiony, zwyczaje , ludzie,ale też roślinność i pogoda.
To fascynujące jak wiele obliczy ma ten wspaniały kraj, a to że owe oblicza udało nam się poznać to czysty przypadek. Otóż pierwotny plan był taki, aby skupić się tylko na trzech regionach tj. Apulia, Basilicata i Kalabria ,ale przez to, że polecieliśmy z biletem w jedną stronę i zbyt długo zwlekaliśmy z zakupem powrotnego w połowie naszego pobytu okazało się , że będziemy wracać lądem do naszego lotniska w Bergamo ( północne Włochy) z którego mieliśmy lot do Polski. Nie zmartwiło nas to bardzo, bo przecież w podróży zawsze trzeba być gotowym na nowe wyzwania i przygody, a każda podróż jest wspaniała i jedyna w swoim rodzaju.

NASZA TRASA :

Poznań- Bergamo ( k. Mediolanu)- Bari ( Apulia)- 1300 km Włoch- Bergamo- Poznanń

ZWIEDZILIŚMY (mniej lub bardziej) TAKIE REGIONY JAK:

- Apulia
- Basilicata
- Molise
- Abruzja
- Marche
- Emilia- Romania
- Lombardia

Naszą przygodę zaczynamy w BARI ( stolica regionu Apulia).

Apulię obmywają morza Adriatyckie i Jońskie- większość jej granic to woda- ma aż 820 km skalistego w większości wybrzeża, które wzbogacają piękne groty i wysepki. To tak zwana ziemia oliwek dojrzewających w pełnym słońcu ( kilka razy mieliśmy nawet tą przyjemność rozbić namiot w gaju oliwnym) :)

Na każdym kroku widać tu pozostałości po arabskiej architekturze. Bardzo dużo niskich białych domków, wąskie uliczki... Nowa część miasta oczywiście jest nieco bardziej nowoczesna,ale przoduje biały kolor jeśli chodzi o budynki. Bari położone jest nad samym morzem.
Pierwsze kroki kierujemy więc nad wodę żeby odpocząć po locie i nocy spędzonej na lotnisku. Morze turkusowe, krystaliczne i cieplutkie. Omyłkowo trafiliśmy na mała plażę dla gejów ( do czego doszliśmy dopiero po kilkunastu minutach), ale kompletnie nie zrobiło to na nas wrażenia- zmęczenie robi swoje :) heheh. Ja odrazu założyłam maskę do nurkowanie i dałam dyla pod wodę pozachwycać się widokami jakich niestety nie ujrze nigdy nad swoim Bałtyckim Morzem :(

Widzieliśmy nawet kilkakrotnie ośmiornice jak podpływała do skał i wciągała małe uciekające kraby. Oczywiście narobiliśmy tuzin zdjęć, bo wyglądało to zjawiskowo,ale niestety zdjęcia robiliśmy aparatem z nowo zakupioną na dworcu z Poznaniu dodatkową kartą pamięci marki Rossmann zakupionej w Rossmanie na dworcu i jak się potem okazało, zepsutą do tego stopnia, że zdjęć w żaden sposób nie udało się odzyskać ... cóż pozostają tylko wspomnienia.

Przed podróżą byłam pewna, że południowa część Włoch jest znacznie tańsza od tej północnej jednak bardzo się pomyliłam. Ceny w większości wogóle się nie różniły ( podobno stoi za tym generalny kryzys w całej Italii). Po długim poszukiwaniu noclegu udaje nam się znaleźć pokój na starym mieście na jednej z klimatycznych, wąskich uliczek, oczywiście Bed&Breakfast ,ale cena jak wszędzie we Włoszech 50 euro za dwójkę bez śniadania. Niestety taka jest okrutna prawda. Na dalszych etapach podróży po Italii również nie znaleźliśmy nic poniżej tej ceny. Może źle szukaliśmy ? Może na kempingach byłoby taniej? Nie wiem. Ale poszukiwania czegoś taniego czasami trwały po kilka godzin i zawsze kończyły się tak samo : albo nocleg za 50 euro albo namiot , który często wybieraliśmy :)

ALBEROBELLO ( Apulia)

Do Alberobello pojechaliśmy zobaczyć niezwykłe budowle tzn. Trulli, które objęło patronatem UNESCO.
Położone zaledwie 30 km od stolicy ( Bari) są wizytówką regionu z powodu 1430 budynków mieszkalnych o zabawnym kształcie przypominających nieco wioskę smerfów. Dla mnie rewelacja.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym mieście jak pewnie wielu z Was. Ta podróż uświadomiła mi jak wiele Włochy mają do zaoferowania oprócz tak rozreklamowanych szlaków i miast jak mi.in. Trentino, Toskania, Mediolan, Wenecja, Piza, Florencja, Rzym, Neapol... Ach, one także są piękne, fakt,ale czy nie lepszą frajdą jest odkrywanie równie wspaniałych miejsc mniej komercyjnych i nie obleganych tak przez turystów?
W Alberobello późnym wieczorem zaczęliśmy szukać miejscówki do rozbicia namiotu i znaleźlismy: na obrzeżach miasta weszliśmy na teren jakiegoś opuszczonego domu, tzn. tylko na działkę, i tam rozłożylismy sobie karimaty i śpiwory bez konieczności stawiania namiotu, ponieważ było bardzo ciepło i przyjemnie, poza tym też brakowało już sił .


MOLA DI BARI ( Apulia)

Kolejne miasto w którym zatrzymaliśmy się na dwa dni to Mola di Bari.
Zapytałam rodzinkę siedzącą przed biała kamienicą o tani nocleg po czym zaoferowali mi swoje drugie mieszkanie, które stoi puste w cenie 50 euro za dwójkę. Super. W cenie, za którą wszędzie dostawaliśmy pokój z łazienką, tutaj dostaliśmy samodzielne mieszkanie z dużą kuchnią , salonem , sypialnia, i co najważniesze, dwoma balkonami z których mogliśmy podglądać życie mieszkańcow ( czyli robić to co lubimy najbardziej). Tutaj mieliśmy szczęście poprostu. Nastepnego dnia mogliśmy zostać do wieczora ,a nie tak jak w większości wyjazd o 11 najpóźniej :)
Miasto również urocze. Czas płynie powoli, większość ludzi przesiaduje w knajpach popijąc kawę lub piwo i z zacięciem oglądając jakiś ważny mecz, bo okrzyki dobiegały z każdej strony.
Wiele ulicznych straganów ze świeżymi owocami i warzywami.
Widziałam nawet jak pewien Włoch podjechał furgonetką po brzegi załadowaną zielonymi limonkami po czym zaparkował na poboczu wąskiej ulicy i rozpoczął głośne nawoływanie zachęcając przechodniów do kupna. Bardzo mi sie podoba ten ich spontaniczny styl życia, bez nerwów , pośpiechu, zawsze uśmiechnięci, rozśpiewani i skorzy do pogawędek . Ach jak wiele mógłby nasz naród się od nich nauczyć...

Apulia 23- 29 września cały czas gorąco, temperatura rzadko spada poniżej 30 stopni. Kompletny brak deszczu i wilgoci. Cały region jest bardzo wysuszony. Na każdym kroku napotkamy gaje oliwne. Warto przyjrzeć się jakie ciekawe kształty potrafia przybrać te zabawne drzewka. Eech jaka szkoda, że podczas naszego pobytu oliwki były jeszcze niedojrzałe. Ale aby to sobie zrekompensować, kupiłam wielki słoik oliwek zielonych w sklepie, udałam się do pobliskiego gaju i wraz z Krzysiem zrobiliśmy sobie oliwkową siestę pod drzewem oliwnym jedząc garściami oliwki ze słoika - ale równie smaczne.

Oczywiście często korzystamy z autostopu. Właśnie do tego gaju podrzucił nas mężczyzna , który do Włoch przyjechał z Australii i na stałe zamieszkał w Rzymie, a teraz jest na wakacjach i zwiedza południe Włoch :)

Po sjeście kolejny autostop i lądujemy na plaży gdzie odpoczywamy , myjemy się w morzu ( łącznie z myciem głowy) i odpoczywamy aż do póżnych godzin popołudniowych. Wieczorem stajemy na drodze i łapiemy stopa do Ostuni.


OSTUNI ( Apulia)

To piękne białe miasteczko na szczycie wzgórza, z setką najbardziej według mnie jak dotychczas urokliwymi uliczkami tak wąskimi, że ktoś bardziej przy kości mógłby mieć problem ze swobodnym poruszaniem się w niektórych miejscach. Wsystko białe !!! Całe miasteczko ! Niesamowite uczucie błądzić po takich miejscach. Co mi się też bardzo podobało, przed domkami , przed wejściem do mieszkań stały często różne kwiaty, kaktusy w zielonych lub niebieskich donicach co tworzyło miłą dla oka całość z wszechobecna bielą. Wszystko zobaczycie dokładnie na zdjęciach poniżej :)
Jeszcze tylko porcja dużych lodów, które we Włoszech bez wątpienia są najlepsze na świecie i powoli trzeba szukać miejsca gdzie spokojnie spędzimy noc.
Pod miastem po prawie dwóch godzinach marszu znajdujemy gaj oliwny gdzie rozbijamy namiot.
Noc jak zwykle duszna i gorąca. Nie było mowy żeby zmarznąć w namiocie.



KILKA SŁÓW O MODZIE NA POŁUDNIU ITALII.

Jest o czym pisać. Osobiście nie znoszę mężczyzn ubranych w różowe koszulki, a już ( o zgrozo) z błyszczącymi napisami, cekinami ( czy facet noszący takie ciuchy to jeszcze facet?), wyżelowanymi włosami itp taki mam gust,a o gustach się nie dyskutuje :) Kobiety mogą uwielbiać np portugalskiego piłkarza Ronaldo ja natomiast uważam ,że kompletnie brak mu męskości i dla mnie jest czymś pomiędzy kobietą a mężczyzną :) , ale do rzeczy .
Zszokowała mnie moda męska w tym regionie. Mężczyźni wyglądają często dużo lepiej od swoich kobiet , a czasmi wogóle się od nich nie różnią ! Różowe, żółte, turkusowe koszulki to norma./ Cekiny, błyskotki, kilogramy biżuterii to też po kilku dniach stało się normalką,ale ich fryzury ??!! Istna fantazja ! Czy ktoś może mi powiedzieć ile przeciętny Włoch spędza czasu przed lustrem na układaniu włosów? Każdy włosek idealnie ułożony, błyszczący do tego maja takie fryzury jak by każdy właśnie wyszedł od fryzjera czeszącego aktorów do filmu sience fiction !
CZAD!
Bardzo mało prawdziwych mężczyzn. Nie raz miałam problem z odróżnieniem czy koleś, który koło nas przechodził był aby na pewno ''mężczyzną'' czy to była kobieta.
Wszystkie dodatki typu paski, okulary, zegarki tylko przodujących włoskich marek takich jak Dolce&Gabana, Versace, okulary obowiązkowo RayBan ( ok. tu się przyznaję,że sama takie posiadam i bardzo je lubie. Są to pierwsze okulary w moim życiu, które tak długo mi służa :) )
Do tego kolczyki, łańcuchy na szyji, bransoletki, pierścionki. Oooh aż się w głowie kręci. Liczę na to,że nasi Polscy mężczyźni nie pójdą w ich ślady chociaż coraz częsciej widuję na ulicy takie cyrkowe przypadki.

Jeśli zaś chodzi o kobiety to jest różnie. Według mnie dziewczyny, kobiety ubierają się bardziej stonowanie, dodatki są subtelniejsze, stroje często klasyczne. Na pewno mniej rzucają się w oczy niż płeć przeciwna. Chcoiaż jeśli chodzi o nastolatki to również kolorów i świecidełek nie brakuje,ale nie oszukujmy się inaczej wygladją kolorowe błyszczące ubrania u nastoletniej dziewczyny a inaczej u chłopców i młodych mężczyzn. I tutaj poprostu nie ma dyskucji koniec kropka . FACET MUSI BYC FACETEM !



CASTELANA GROTE ( Apulia)

Ten dzień poświęcamy na groty Castellana. Z Bari do tej maleńkiej miejscowości szybko dostajemy się pociągiem ( 40km). przewodniku było napisane ,że wstęp jest bezpłatny,a że groty są niewątpliwie warte obejrzenia nie mogliśmy sobie odpuścić tego punku.
Na miejscu okazuje się ,że wstęp jest i od zawsze był płatny :( i przyjemność ta kosztowała nas około 10 euro od osby wybaczcie,ale dokładnie nie pamiętam.
Kilka słów o Grotach Castellana:
Wzgórza Apulii na powierzchni łagodne, pokryte winoroślą i drzewami oliwnymi pod ziemią kryją zupełnie inny świat powstały około 90- 100 mln lat temu. Groty odkryte zostały w 1939r. i jest to największy ze względu na różnorodność i bogactwo skalnej rzeźby kompleks speleologiczny we Włoszech.
Grota ta to ogromne pokłady stalagmitów, stalaktytów, stalagnatów utorzonych przez naturę, a niekiedy są tak wyrzeźbione , że wyglądaja jak by nosiły ślady dłuta, podziemne komnaty budzą rozmaite skojarzenia z zabytkowymi budowlami wzniesionymi przez człowieka, niektóre przypominają różne zwierzaki . Można się zachwycić.
Jedyne co niemal wyprowadziło mnie z równowagi to zakaz fotografowania. Byłam wściekła i pokłuciłam się o to z przewodnikiem. Udało mi sie zrobić kilka zdjęć ukratkiem,ale za każdym razem jak mnie przyłapałam opierdzielałm mnie ,a ja znowu się z nim kłociłam. Trochę jak małe dziecko,ale postarajcie się mnie zrozumieć. Gdy jestem w pięknym miejscu poprostu musze je sfotografować bo nie jesteśmy w stanie zapamiętać każdego miejsca choćby nie wiem jak niesamowite było i wielu szczegółów z nim związane. Poprostu widząc takie cuda natury ( no własnie przecież to stworzyła natura , a nie człowiek więc dlaczego człowiek wprowadził zakaz fotografowania czegoś czego on sam nie stworzył ?!) i słysząc zakaz o fotografowaniu miałam ochotę udusić tego i tak gburowatego przewodnika .



Więcej informacji na stronie: www.grottedicastellana.it

sobota, 22 czerwca 2013

Malta 2013

Malta to była dosyć spontaniczna decyzja i nieplanowana wcześniej. Po prostu chcieliśmy jeszcze przed sezonem gdzieś się wyrwać żeby odpocząć , a że był przy tym napływ dodatkowej gotówki, poszło szybko.
Akurat w tym czasie Ryanair miał w miarę dobre i tanie połączenie na Maltę bezpośrednio z Wrocławia ( za bilety w obie strony dla dwóch osób zapłaciliśmy 700zł,ale w tym też był dodatkowy bagaż rejestrowany który kosztuje 75zł w jedną stronę, a chodziło o to , że Krzyś chciał tym razem zabrać swój wykrywacz metali, bo to jego hobby , a do podręcznego plecaka który zawsze zabieramy po prostu nie zmieścił by się i nie moglibyśmy go przenieść w podręcznym, bo cofnęliby nas na lotnisku.
Tak więc jeśli chodzi o całościowy koszt transportu wyszło całkiem sporo 700zł bilety lotnicze plus około 300zł bilety dla dwóch osób do i z Wrocławia co daje nam całkiem pokaźną sumę 1000zł.

Kilka słów o Malcie ...

Malta to jedno z najmniejszych państw świata. Leży można by powiedzieć między Europą a Afryką. Cała wyspa nie licząc dwóch pozostałych ( Gozo i Comino, które są jeszcze mniejsze) jest wielkości Krakowa, lecz wbrew swojemu rozmiarowi ma bardzo wiele do zaoferowania. Wachlarz atrakcji zainteresuje każdego: od miłośnika archeologii i historii przez amatora czynnego wypoczynku, znawcę militariów, smakosza, po przeciętnego turystę szukającego słońca, czystego morza i wypoczynku.
Niewielki rozmiar wysp archipelagu maltańskiego jest nieocenioną zaletą, gdyż rzadko kiedy podróżny ma możliwość tak wnikliwego poznania kraju i jego kultury.
Malta to przede wszystkim raj dla tych, którzy uwielbiają nurkować. Widoki pod wodą są zdumiewające. Do tego krystalicznie czysta i przejrzysta woda, dzięki której mamy widoczność nawet do kilkunastu metrów. Serdecznie polecam.

Co warto zrobić, zjeść, zobaczyć ?

1. Na pewno warto przepłynąć się tradycyjną kolorową maltańską łódką luzzu, która jest symbolem kraju. Stoją zacumowane we wszystkich portach na wyspie, a wymalowane na burtach oczy Ozyrysa czuwają nad pomyślnym powrotem rybaków do portu.

2. Rejs na Comino. I tu mega zaskoczenie cenowe ! Całodniowy rejs na malowniczą maleńką wyspę Comino gdzie jest po prostu bajecznie turkusowa woda, piękne widoki i rafy, po drodze jest godzinny postój w Cristal Lagon gdzie były kręcone sceny do filmu Troja i urywki do filmu z Jamesem Bondem. Jacht cumuje w malowniczej zatoczce i można z niego skakać prosto do obłędnie błękitnej wody. Po drodze przepływamy koło malutkich wysepek św. Pawła, mijamy hodowle tuńczyków, kilka grot i dopływamy do Comino, gdzie mamy czas wolny przez 4 h. Uwaga :) koszt tego rejsu to tylko 15 euro od osoby, a to naprawdę niewiarygodnie niska cena. Warto skorzystać.

3.Po dokonaniu zakupu tygodniowego biletu na wszystkie linie autobusowe na Malcie szczerze polecam pobłądzić trochę po wyspie. Wsiąść do jakiegokolwiek autobusu i jechać przed siebie ( daleko i tak nie zajedziecie gdyż najdłuższa trasa autobusu trwa 80 minut) Można w ten sposób odkryć ciekawe miejsca których nie ma akurat w przewodniku i w każdej chwili wysiąść pozwiedzać napić się piwka ( CISK oczywiście) i jechać dalej ,bo autobusy są dosłownie co kilka minut.

4. Maltański specjał jeśli chodzi o jedzenie to królik przyrządzany na różne sposoby i serwowany w zasadzie w każdej miejscowości. Do mnie obiad z królika jakoś nie przemawiał,ale podobno smakuje całkiem nieźle i tak samo pewnie kosztuje :)

5. Klify Dingli znajdujące się na południu Malty wyrastają z morza na wysokość około 200 m. Stojąc na ich szczycie można podziwiać otwarte morze, ścięte ściany klifów , a także mała tajemniczą wyspę Filflę

6. Stare, malownicze miasto Mdina ( dla mnie rewelacja). Całe zbudowane jak by z piaskowej skały z masą wąziutkich, klimatycznych uliczek. Robi wrażenie zwłaszcza nocą gdy jest podświetlone delikatnych romantycznym światłem.

7. Ogrody Buskett.Wspaniałe miejsce na wypoczynek z mnóstwem zieleni, której czasami trochę brakuje na wyspie. Są przepiękne gaje cytrynowe i pomarańczowe gdzie za darmoszkę można najeść się do pomarańczy do syta. Jest to wycieczka na którą warto zarezerwować sobie pół dnia żeby bez pośpiechu poczuć klimat starych ogrodów. Ponad to jest to bardzo duży i górzysty obszar i trochę trzeba się nachodzić,ale wrażenia niezapomniane.

8. Blue Grotto . To jaskinia z krystalicznie turkusową wodą znajdująca się na południu wyspy. Można do niej wpłynąć łódką, a na miejscu popływać i ponurkować.

9. Na Malcie jest całe mnóstwo pięknych wartych opisania miejsc. Oprócz masy komercyjnych miejscówek, które opisuje każdy przewodnik myślę ,że jest dużo nieodkrytych miejsc, które samemu trzeba odnaleźć, poznać i dodać do własnej listy ulubionych.

* Na wyspie obowiązuje waluta euro.

* Język to maltański i angielski ( tym drugim operuje większość mieszkańców Malty. Angielski jest też językiem urzędowym więc nie ma problemu żeby się porozumieć. Czasami nawet stare dziadki i babcie potrafią zawstydzić swoją idealna znajomością angielskiego).

* Słoneczna pogoda i ciepła woda w morzu jest od maja do października. Jeśli chcemy naprawdę odpocząć, poczuć spokój i prawdziwy relaks na wyspie
polecam maj lub koniec września- ceny hoteli dużo niższe, mniej turystów, hałasu i przede wszystkim miejsca na i tak maleńkich maltańskich plażach :)

* Paszport nie jest wymagany. Dowód osobisty wystarczy

* Stolicą kraju jest Valetta

* Powierzchnia wyspy to 316 km kwadratowych

To tyle z takich bardzo ogólnych informacji :)

My nie mieliśmy jakiegoś ścisłego planu odnośnie MALTY po prostu żyliśmy tam na totalnym spontanie.
Krzyś sporo chodził po plażach z wykrywaczem. Znalazł trochę euro, zapalniczkę Zippo, dwa piwa, które ktoś zakopał, żeby się schłodziły za pewne i potem o nich zapomniał :) i kilka drobiazgów, a ja w tym czasie opalałam się, pływałam... Ogólnie wszystko na luzie bez pośpiechu.
Popołudniami jeździliśmy autobusami szukając ciekawych zakątków, zwiedzaliśmy i cieszyliśmy się chwilą :D

Dla mnie Malta jest magicznym miejscem i bardzo chciałabym tam jeszcze wrócić i to nie raz !
Jeżeli będziecie się zastanawiać nad kierunkiem wakacji śmiało mogę powiedzieć wybierzcie Maltę albo Sardynię , bo to też wyspa, która mnie urzekła,ale już znacznie droższa niż Malta... Chyba, że nie boicie się spać na plażach tak jak my to robiliśmy na naszej pierwszej wspólnej wyprawie na Sardynię w 2011r. ( recenzja z Sardynii jest też zamieszczona na moim blogu chociaż niekompletna ,ale za to jest bardzo dużo ciekawych zdjęć )


Ale.. wracając do cen: rekompensatą były naprawdę przystępne ceny hoteli i jedzenia na Malcie. Co do hoteli to powiedziałabym ,że były po prostu tanie . Ale do tego zaraz dojdziemy.
Nie wiem dokładnie jak długo lecieliśmy coś około 2,5 godziny.
Po wylądowaniu jak zawsze na lotnisku jeszcze udaliśmy się do punktu informacji gdzie zawsze można liczyć na darmowe mapy regionu ( w tym wypadku wyspy) , różne informatory i kalendarz imprez.
Byliśmy zupełnie bez planu. Nie mieliśmy wcześniej zabukowanego hotelu ( zresztą jak zawsze) więc otworzyliśmy mapę i wybraliśmy sobie urocze portowe miasteczko Marsaxloxx o którym wcześniej co nieco czytaliśmy. Tam chcieliśmy dojechać i znaleźć nocleg na pierwsze kilka dni.
Najpierw więc wsiedliśmy w autobus do Valetty ( stolica Malty), a tam przesiedliśmy się na autobus do Masaxloxx. Cała droga trwała jakąś godzinkę.
Sieć komunikacji miejskiej na terenie Malty jest rewelacyjnie rozwinięta. Nie jeżdżą tam metra, tramwaje, pociągi tylko autobusy. I teraz uwaga ZA BILET NA CAŁY TYDZIEŃ NA WSZYSTKIE LINIE AUTOBUSOWE ZAPŁACIMY JEDYNIE 12 EURO ZA OSOBĘ I MOŻEMY JEŹDZIĆ DO WOLI !!!
A na Malcie trzeba ten bilet kupić, bo inaczej nie da rady poruszać się po wyspie. No chyba, że jesteśmy przy kasie i stać nas na wynajem samochodu :)
I powiem Wam, że te autobusy to była prawdziwa frajda, bo często wskakiwaliśmy do jakiegokolwiek nadjeżdżającego autobusu i jechaliśmy przed siebie, a jak nam się coś spodobało to wysiadaliśmy , bo wiadomo, że za chwilę będzie następny. Poza tym Malta jest naprawdę małą wyspą- jej powierzchnia równa jest powierzchni Krakowa. Najdłuższa trasa autobusu to 80 min. , ale to dlatego,że jeździ on dosłownie od miasteczka do miasteczka i co chwilę ma przystanek . Samochodem myślę , że z jednego końca wyspy na drugi przejechalibyśmy w jakieś 40 minut pod warunkiem, że akurat nie trafilibyśmy na korki :)

Jak tylko wjechaliśmy do pierwszego miasta jadąc z lotniska naszym oczom ukazała się magiczna sceneria niczym z jakiegoś starego filmu. Jakby czas stanął w miejscu jakieś 150 lat temu. Wszystkie domy, budynki zbudowane z czegoś w rodzaju skały piaskowej. Wszystkie 2-3 piętrowe bardzo stare, często rozsypujące się , porzucone kamienice,ale przy tym niesamowicie urokliwe. Brak drapaczy chmur, super centr handlowych, biurowców, bloków, wieżowców. Trochę tak jak by cywilizacja jeszcze się tu nie rozgościła i to były piękne !
Odnosi się wrażenie jak by znalazł się w innym wymiarze czasowym tzw powrót do przeszłości. Pod tym względem wrażenia zagwarantowane :) Szkoda,że takich miejsc w Europie powoli jest coraz mniej ...

W Marsaxloxx gorąco. W zatoce zacumowanych stoi masę kolorowych typowych maltańskich łódek zw. luzuu z wyrzeźbionymi na dziobie oczami Ozyrysa, które według legendy mają chronić łódkę przed niebezpieczeństwem na morzu. Bardzo spektakularny widok kiedy jest ich tak dużo w jednym miejscu .
Niestety w Marsaxloxx nie udaje nam się znaleźć noclegu. Obieramy następny kierunek i jedziemy do dosyć dużego miasta Bugibba. Po drodze jeszcze wysiadamy, zeby zrobić sobie przerwę na ciepły posiłek i tutaj znowu miłe zaskoczenie :) Otóż na całej Malcie jest sieć ulicznych barów Sfinx, które mają w swojej ofercie duży wybór maltańskich specjałów, przekąsek, którymi można nieźle pojeść, a przy tym są naprawde dobrze przyrządzone i smaczne. Najdroższa jest porcja lasagnii, której nigdy nie udało mi się zjeść całej, a kosztowała około 2 euro czyli ponad 8zł . Dla porównania: za taką porcję lasagnii w polskiej knajpie zapłacimy minimum 20-25 zł.
Serwują tam jeszcze dość duże kwadratowe kawałki pizzy - 80 eurocentów za sztukę ( ta pizza to niebo w gębie, zupełnie inna niż nasze polskie podróbki pizzy), i masę innych przekąsek ze szpinakiem z ryżem z warzywami. Każdy znajdzie coś dla siebie :)

W Bugibbie gorąco. My już całkowicie wykończeni podróżą, upałem marzymy już tylko o znalezieniu kwatery, kąpieli i odpoczynku. A tam masa hoteli 3,4,5 gwiazdkowych. Byłam już tak zmęczona, że dość szybko zdecydowałam się na wejście do pierwszego lepszego hotelu i zapytanie o cenę.
Hotel 4* cena 33 euro za dwie osoby. Wooow. To naprawdę rewelacyjna cena. W pokoju mieliśmy sypialnie, salonik, kuchnie w pełni wyposażoną, łazienkę taras, a na dachu hotelu basen, leżaki i widok na morze. Super.
Zostaliśmy tam na 3 noce. Potem przenieśliśmy się do hotelu 3* na tej samej ulicy za 26 euro za dwie osoby o co dziwne takim samym w sumie standardzie. Myślę , że w Kołobrzegu tyle płaci się za kwaterę prywatną bez żadnych rewelacji. Także ceny hoteli to było naprawdę miłe zaskoczenie. Dla porównania: Przemierzając 1300 km Włoch pod koniec września ubiegłego roku nigdzie nie udało nam się znaleźć tańszego pokoju niż minimum 50 euro za dwójkę i to nie w żadnych hotelach tylko było to coś w rodzaju naszych polskich kwater prywatnych tzw bed & breakfast.

Bugibba położona na wschodnim wybrzeżu Malty to typowe turystyczne miasto oferujące wiele atrakcji. Dużo barów, kawiarni,sklepów i dobre miejsce wypadowe do innych ciekawych miejsc na wyspie.